piątek, 8 kwietnia 2011

Każdy z nas nosi w sobie Boga...

...W miarę rozwoju ludzkich wartości, człowiek coraz mocniej powinien czuć, że nosi Boga w sobie. Poznać świat, jedynie wspinając się jedynie po schodach schodów poznania, jest niemożliwe, gdyż schody się rozpadną. Trzeba nie tylko iść do góry, lecz także schodzić z góry na dół, czyli trzeba ufać nie tylko doświadczeniu, lecz także intuicji. Im bardziej subtelny poziom osiągamy, tym dalej na drugi plan odsuwa się logika, doświadczenie i analiza. Oznacza to, że człowiek powinien postrzegać siebie nie tylko jako ciało fizyczne, zależne od otaczającego świata i współoddziałujące z nim i Bogiem, lecz jednocześnie jako cząstkę Stwórcy, niezależną od otaczającego świata i promieniującą miłością, która stwarza, tworzy i rozwija. Tę Boską cząstkę powinniśmy cały czas czuć w sobie, a wtedy żadne ludzkie wartości nas nie pogrzebią, niezależnie od tego jak bardzo byśmy ich nie kochali.


Siergiej Łazariew (Diagnostyka Karmy - Miłość)

piątek, 28 stycznia 2011

Istotą zasady w człowieku jest miłość

"... Jeżeli już wiesz, że Energia Boska wchodzi w człowieka w stanie doskonałej czystości, to powinieneś zdać sobie sprawę z tego, że to właśnie człowiek jest tym, który ją przemienia, narzucając jej własne nieczystości. Energia ta stale wnika w człowieka, z każdym uderzeniem serca, a on zabarwia Ją własnymi cechami i wyrzuca na zewnątrz. To jest właśnie jego przywilej jako Twórcy na wzór i podobieństwa Ojca. Nasza indywidualna świadomość jest rzutowana na zewnątrz i kształtuje otaczające nas środowisko. Dlatego utrzymując wibracje żalu, smutku, radości, humoru, dobroci itd odczuwa je tak, jakby były jej własne. Jeżeli są dobre nie ma się czym przejmować, ale jeśli napełnione są niecierpliwością lub smutkiem, nasza świadomość musi im powiedzieć aby się wycofały i rozkazać, by przekształciły się zaprzestając rozprzestrzeniania i zarażania sobą innych.
Każdy z nas posiada kolor i dźwięk. Każda nasza czynność jest jakiegoś koloru i brzmi jak arpeggio - wykonanie akordu w ten sposób, że poszczególne dźwięki następują kolejno po sobie w szybkim tempie - w muzycznej frazie. Jeżeli działanie jest zaburzone dźwięki są brzydkie i dysharmonijne a kolor zostaje zabrudzony. Każda osoba, która wyrzuca z siebie jakiś szpetny twór ponosi za to odpowiedzialność. Wszystko bowiem zawiera inteligencję... Czymże jest uskarżanie się? Jest zgodą na to co niedoskonałe. Nie pozwól nigdy na napad litości czy żalu, bowiem wtedy zgadzasz się na pełzanie po ruchomych piaskach mając skrzydła, dzięki którym możesz się wznieść na wyżyny, ponad każdą rzecz destruktywną, unosząc ze sobą to, czego jesteś świadkiem i co chce wywołać u ciebie żal. Nie osądzaj; trzymaj się mocno Obecności JAM JEST  a wszystko przejawi doskonałość...
Nigdy nie krytykuj...
Istotą zasady w człowieku jest miłość.

Różnica między współczuciem a litością jest następująca: we wpółczuciu przywołujemy Obecność JAM JEST aby storzyła się doskonałość. Litość jest energią z poczuciem niedoskonałości i wzmacnia jedynie tę niedoskonałość, która i tak już się ujawniła..."

Złota Księga

środa, 12 stycznia 2011

Sens modlitwy...

..."Sens modlitwy polega na tym, że zwracamy się z miłością do Tego, Kto stworzył nasze ciało i naszą duszę. Podczas modlitwy struktury naszego pola oraz każde słowo nabiera większego znaczenia, dlatego nieprawidłowa modlitwa może okaleczyć znacznie silniej niż nieprawidłowe zachowanie. Chociaż wydaje mi się że każdy może powiedzieć:
Boże, Stwórco, Który mnie stworzyłeś! Moja miłość do Ciebie to najwyższe szczęście i sens mojego życia. Całe ziemskie szczęście, które posiadałem lub będę posiadał, zawsze będzie dla mnie i moich potomków jedynie środkiem, sposobem na wzmocnienie miłości do Ciebie. Wszystko co się wydarzyło oraz wydarzy, akceptuję jako dane przez Ciebie i moja dusza również przyjmuje to z miłością"

Siergiej Łazariew
(Diagnostyka karmy)

wtorek, 11 stycznia 2011

Diabeł...

..." Z upływem czasu pojęcia dobra i zła ulegają zmianie. Jeśli człowiek siedzi i nie chce wstać, trzeba go - z jednej strony - chłostać batem, by się podniósł, a z drugiej przytrzymywać go i pomagać, by zrobił to szybciej. Podtrzymującego uzna za Boga, a chłostającego za diabła. W rzeczywistości podtrzymuje i chłosta ta sama osoba, tyle że tego nie rozumiemy. Diabeł to nasze nieprawidłowe wyobrażenie Boga, nasz ograniczony światopogląd. Dlaczego człowiek siedzi i nie wstaje? Dlatego, że nie widzi i nie rozumie tego, co się dzieje dookoła. A więc trzeba go chłostać. Lecz gdy jego rozumienie świata poszerza się, wstaje sam. Przymusowy rozwój staje się dobrowolny. Rozwój to przeniesienie zewnętrznych źródeł pojmowania świata do wewnątrz. Oznacza to, że diabeł pojawia się wtedy, gdy rozwój staje się przymusowy, kiedy słabnie pragnienie dobrowolnego wzrastania. Jeśli człowiek z własnej woli będzie zadawał sobie duchowy ból, by wewnętrznie się rowijać, wtedy ból otrzymany z zewnątrz nie będzie potrzebny. Nie trzeba zabijać i wyganiać diabła z duszy, trzeba go ciągle pokonywać, zwyciężać. A zwycieżyć go można miłością. Minie jakiś czas i zrozumiemy, że nie ma niczego złego, a tylko niedoskonałe. Powstaje ono z niedostatecznego zrozumienia, które pojawia się, gdy brakuje miłości. Dlatego głównym źródłem przekształcenia świata jest dane nam uczucie miłości i nasze pragnienie zwiększania go."

Dziękuję Ci Siergiej :-)
Uczysz, uczysz, uczysz... :-)

wtorek, 4 stycznia 2011

...Jak to w podróży...:-)

"... Pewnego razu jechałem pociągiem, naprzeciwko mnie siedziała młoda mama z pięcioletnią córeczką. Automatycznie zdiagnozowałem pole dziewczynki i zobaczyłem w nim śmierć. Autorem była matka, stawiająca swoją córkę ponad Boga. Zadałem młodej kobiecie trzy pytania:
- Czy wie pani, że człowiek powinien kochać Boga bardziej niż wszystko inne na ziemi?
- Tak, wiem.
- Czy wie pani, że człowiek powinien kochać Boga bardziej niż swoje dzieci?
- Tak, wiem, ale jak na razie nie udaje mi się to.
- A czy wie pani, że Bóg zabiera to, co stawiamy ponad Niego?
Kobieta nic nie odpowiedziała, ale za jakiś czas zobaczyłem, że pole dziewczynki znacznie się polepszyło. Matka coś zrozumiała..."

Siergiej Łazariew

czwartek, 30 grudnia 2010

Słodkie to nasze życie...

"...Przyniosłem do domu słodycze. Pierwsza przybiegła córeczka:
- Tato, proszę daj spróbować, mam wielką ochotę na coś słodkiego!
- Nie śpiesz się, zjemy kolację, a potem słodycze.
- Tato daj teraz chociażby mały kawałeczek, bo umrę!
- Dobrze, dam ci ile zechcesz, ale najpierw spełnisz jedną moją prośbę.
- Proszę, proszę - trajkocze córka - zrobię wszystko!
- Usiądź na wersalkę i połóż ręce na kolana. W myślach podziękuj Bogu za to, że daje ci smakowitości.
Gdy zrobiła to o co prosiłem, popatrzyła na mnie z rozczarowaniem.
- Zupełnie straciłam ochotę na te słodycze...
- Nie martw się, apetyt zaraz powróci, ale już "zdrowy".
Pierwsze uczucie radości i wdzięczności trzeba kierować tam - pokazuję palcem w górę - a dopiero później ku wszystkiemu co lubisz.
Poszła do kuchni, a ja zobaczyłem, jak wszystko w niej się zmieniło, nawet ruchy stały się miękkie i płynne."

Siergiej Łazariew

piątek, 24 grudnia 2010

Cisza...

Taka nam jakaś cisza nastała...
Zimowa - rzekłbym - i śnieżnobiała...
I słowa, choć ważne,
I myśli odważne.
I wszystko wokoło się zatrzymało…
I nagle śnieg spadł i …znowu jest biało…

I tylko myślę sobie, że zima…
Jest taka piękna, i że zatrzyma
Te wszystkie szare dni w codzienności
W drodze do czystej i jasnej Miłości…

W drodze do naszej własnej Wolności…

Wysokich wibracji w 2011 roku!!!

Rafael de Maya

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Wpływ istot duchowych...

Wpływ istot duchowych lub bytów wyższych hierarchii jest obecny, chociaż najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy. Są to istoty z królestwa aniołów, zmarłych przywódców duchowych, nieinkarnowanych mistrzów, awatarów, jak Jezus czy Budda oraz innych. Istoty te czasami inkarnują się na ziemi, aby przynieść nową wiedzę lub nauki. Wpływ, jaki wywierają na nas z wyższych, niewidzialnych poziomów jest znaczny i mogą nam pomagać, jeśli tego chcemy i pomoc tę przyjmujemy. Istoty te z wyjątkiem niektórych sytuacji nie ingerują w nasze życie bez naszej wyraźnej prośby lub zezwolenia. Jednak kiedy je przyjmiemy i otworzymy się na ich pomoc, wprawiają nas w zachwyt i dają ogromne wsparcie na drodze własnego rozwoju. Ci, którzy wierzą w ich istnienie i im zaufali, nierzadko mówią o prawdziwej więzi i uzyskanej pomocy. Oczywiście ci, którzy w to nie wierzą, z pewnością ani nie poczują więzi, ani nie otrzymają pomocy.
Marjan

niedziela, 12 grudnia 2010

Na początek trzeba zaufać...:-)

W ewolucji człowieka kluczowym według mnie momentem jest ten, kiedy przestajemy wciąż pytać, co możemy dostać, a zaczynamy pytać co możemy dać. Według praw wszechświata im więcej damy tym więcej otrzymamy. Wszyscy, którzy ciągle czegoś oczekują, pewnie się nie doczekają, bo najpierw trzeba dać, aby cokolwiek otrzymać. Na początek trzeba zaufać, że rzeczywiście tak jest…
Marjan

środa, 8 grudnia 2010

Taka tam historyjka...? :-)

Przed dwoma tysiącami lat Jezus przyszedł na ziemię, niosąc przesłanie dla ludzkości, że zbytnio się przywiązała i uzależniła od materii, mam tu na myśli dobra materialne, zdolności, sukcesy itp. Ponieważ w tamtym czasie ludzie nie rozumieli innych komunikatów, zdecydował, że aby przekaz był jasny, musi zostać zniszczone jego ciało fizyczne, symbolizujące materię. W chwili ukrzyżowania zostały zniszczone także inne jego cechy ziemskie, takie jak zdolności, mądrość i sukces. Ci, którzy zrozumieli przesłanie, odcięli się od przywiązania ziemskiego i zwrócili w stronę boskiego. Inni przywiązali się jeszcze bardziej do wszystkiego co ziemskie i rozwinęli silną agresję wobec tych, którzy im mogli zagrozić. Od wyboru i decyzji każdego z nich zależał los ich samych oraz dzieci. Podobnie dzieje się dzisiaj.
(przejęte za Łazariewem)
Marjan Ogorevc