...Istnieje także poziom bezpośredniego kontaktu z Boskością. Na ile to rozumiem, człowiek mający kontakt z Boskością nie zawsze potrafi zrealizować się na poziomie zewnętrznym. Natomiast na poziomach subtelnych jego wpływ jest zawsze znaczący. O ile rezultaty kontaktu ze światem zmarłych człowiek potrafi zrealizować w jednym czy dwóch wcieleniach, to na realizację kontaktu z Boskością potrzebne mogą być ich dziesiątki. Talent nie formuje się przez jedno życie, dlatego kiedy widzimy człowieka wyjątkowego - widzimy jedynie realizację tego, co zgromadził w poprzednich wcieleniach. Żeby uzbierać potencjał duchowy musiał przejść w nich krańcową nędzę i nie upaść na duchu, wytrzymać najcięższe ciosy losu, które złamałyby każdego innego człowieka. Przeżył ponieważ oparcia szukał nie w ciele - a w duchu. Zachodzące wydarzenia doprowadzą go do zwątpienia w mądrość i sprawiedliwość otaczającego świata, i żeby zachować swój potencjał, musi bez wahania całym sobą dążyć do Boga. Potem otrzyma od losu fizyczną ułomność, cierpienia i choroby, co wzmocni jego pragnienie duchowego wzrastania, a nie gromadzenia dóbr materialnych. W kolejnym wcieleniu otrzyma możliwość wyrwania się do przodu, poczucia się zdolniejszym od innych i natychmiastową śmierć. Wszystko po to, by uczucie wyższości nad innymi kojarzyło mu się ze śmiercią. W ten sposób będzie zwiększana amplituda, człowiek będzie otrzymywał coraz więcej ziemskich możliwości i szczęścia, a potem nagle to wszystko tracił. Dzięki temu stopniowo będzie przemieszczał punkt oparcia i cel życia na to jedyne, co się nie rozpada - na miłość do Boga. I jak tylko znikną ostatnie elementy przylgnięcia duszy do ziemi, będzie on gotów w następnym życiu przyjąć każdą informację bez szkody dla duszy. Odczucia swojej nietuzinkowości i wyższości nad innymi na zawsze pozostaną dla niego iluzoryczne.
Siergiej t.II, 1
poniedziałek, 30 maja 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)