sobota, 20 lutego 2010

Takiegoś mnie jeszcze nie Znała...

Takiegoś mnie jeszcze nie Znała,
Gdyś innym opowiadała,
Żeś bardzo już zaufała,
W słowa jednego Rafała…

I co by tak było jak lubię,
„Cichutko” do Ciebie mówię,
To wszystko co mamy wkoło,
I to, że jest nam wesoło…

I że dni nam mijają,
I nocki gorące…
Krzyczące i zniewalające,
Tyle radości w sobie mają…
I tyle spokoju dodają…
Materia i bycie …
W cudownym zachwycie,
Ogniki w oczach się zapalają…

Takiegoś mnie jeszcze nie Znała,
Gdyś innym to powiadała,
Że siła w tym Twoja cała,
Żeś mocno mi zaufała.

I co bym nie mówił i dawał,
I kim bym się w końcu nie stawał
I dni moje, chociaż podobne,
To kocham, że Przyjdziesz znów do mnie,
I czas mi ucieknie jak strzała,
Gdy Będziesz tu z ciała cała
Stała, siedziała słuchała i opowiadała…
Że … Takiegoś mnie jeszcze nie Znała….

Rafael de Maya


„ Jeżeli przeznaczenie chce żebyście się spotkali
Wasze drogi się zejdą choćby was dzieliło tysiące mil
Jeżeli przeznaczenie nie chce byście się spotkali
Pozostaniecie obcy nawet stojąc twarzą w twarz…”

„Prostują się bambusy kiedy wiatr się zmieni
Gdy już gęsi odlecą nie dojrzysz ich cieni
Kiedy coś przychodzi kuj los swój wytrwale
A gdy zechce odejśc puść to i nie szalej
PRZEŻYJ ŻYCIE NAPRAWDĘ A NIE TYLKO NA NIBY
Zatracając się w żalach co by było gdyby.”

Nauczanie buddyjskie

poniedziałek, 15 lutego 2010

Powołanie...

„Powołaniem może być wyzwanie, abyśmy coś zrobili (stali się swoimi własnymi szefami, wrócili do szkoły, zerwali lub nawiązali znajomość, przeprowadzili się na wieś, zmienili zawód, mieli dziecko) lub kimś się stali (kimś bardziej twórczym, mniej osądzającym, bardziej życzliwym, mniej strachliwym). Powołanie może nas kierować ku czemuś lub od czegoś odwodzić; może skłaniać nas, byśmy coś zmienili, czemuś się poświęcili albo z czegoś się wycofali i podeszli do tego w całkiem nowy sposób; może wzywać abyśmy ośmielili się zrobić coś, o czym marzymy od tak dawna, jak sięgamy pamięcią……

Niestety często tłumimy odczuwane przez siebie tęsknoty, zamiast skonfrontować się z nimi i podjąć działanie aby je spełnić. Może nie całkiem zapominamy o swoim powołaniu, ale boimy się, że podążanie za nim będzie od nas czegoś wymagać. Antycypacja szaleństw związanych z ewentualną zmianą blokuje nas przed uświadomieniem sobie faktu, że tak naprawdę wiemy, i zawsze wiedzieliśmy, co jest naszym powołaniem.”

Gregg Levoy


"Kompromis..." - Fajne słowo, ciekawe, że zrozumiałem jakis czas temu jego sens nieco inaczej...:-)

Nie można żyć przez dłuższy czas, miotając się pomiędzy dwoma biegunami, z których jeden to bycie wiernym samemu sobie, a drugi to potrzeba przypodobania się innym. W pewnym momencie zrozumiesz, że krzywdzisz siebie, będąc kimś, kim według ciebie być powinieneś, aby zasłużyć na cudzą aprobatę. Ujmując to w języku Kontraktu, gdy idziesz na kompromis, byle tylko zyskać aprobatę innych, dajesz świetny przykład, jak pozbyć się swojej Duszy. Potem oddajesz siebie kawałek po kawałku, aż nie zostanie ci ani odrobina.

Caroline Myss

niedziela, 14 lutego 2010

Pojmany lew

Lew został pojmany i wtrącony do obozu koncentracyjnego, gdzie ku swemu zdumieniu, zastał inne lwy, które przebywały tam od lat, niektóre z nich przez całe życie, gdyż tam się urodziły. Wkrótce zapoznał się z działalnością społeczną lwów obozowych. Zrzeszały się one w grupy. Jedna grupa składala się ze społeczników; inna zajmowała się rozrywką; jeszcze inna kulturą, gdyż jej celem było staranne przekazywanie zwyczajów, tradycji i historii z czasów, kiedy lwy były wolne; inne grupy były religijne – gromadziły się głównie by śpiewać wzruszające pieśni o przyszłej dżungli, gdzie nie będzie ogrodzenia; niektóre grupy przyciągały tych, którzy z natury byli literatami lub artystami; jeszcze inne były rewolucyjne, spotykały się by spiskować przeciwko swym zdobywcom lub przeciwko innym grupom rewolucyjnym. Co jakiś czas wybuchała walka, jedna grupa była zgładzana przez inną lub wszyscy strażnicy zabijani i zastępowani przez inną grupę strażników.

Gdy tak się rozglądał zauważył jednego lwa, który wydawał się głęboko zamyślony, samotnika, który nie należał do żadnej grupy i trzymał się od wszystkich z daleka. Było w nim coś dziwnego, co wzbudzało u wszystkich podziw i wrogość, gdyż jego obecność wywoływała strach i zwątpienie w siebie. Powiedział on do przybysza:
- Nie przyłączaj się do żadnej grupy. Ci biedni głupcy zajmują się wszystkim oprócz tego co jest istotne.
- A cóż to takiego? – zapytał przybysz
- Studiowanie natury ogrodzenia.

Nic- ale to nic innego nie ma znaczenia!

Anthony de Melo


Drogi czytelniku, przeczytaj tą bajkę jeszcze raz – powoli. Jest w niej wszystko….
Ja się cieszę, że mogłem ją przepisać z książki, gdyż każdy nawet najdrobniejszy fragment ma tu duże znaczenie i niesie ze sobą czysty przekaz…

Raf de Maya