piątek, 8 stycznia 2010

Prawdziwa wiedza tkwi wewnątrz nas...

„Uczeni wiedzą, że aby uczynić świat miejscem bezbolesnym trzeba zmienić swe serce, nie świat”

De Mello fajnie pisze. Wszystko co jest zależy od nas samych. A serce? Cóż to za cudowne „urządzenie”…podobno jedyne, które w ludzkim ciele nigdy nie może zachorować na raka…:-). No cóż blisko mu pewnikiem do czystej boskości…:-)

A może trochę o nas „szukających”? Proszę bardzo, bo to i znowu trafne są słowa:

„Każdy kto szuka odpowiedzi na nurtujące go pytania poza funkcjonujacymi „wielkimi sektami” (religiami), zostanie wyszydzony, potraktowany jak szarlatan, członek lub założyciel sekty – wszystko, co nie odpowiada przyjetej normie, poddane zostanie krytyce.”


”Niezdecydowanie jest oznaką naszej słabości…..
Załóżmy, że jesteśmy aniolem stóżem, a nasz podopieczny stoi na rozdrożu, nie wiedząc, którą drogę wybrać. Obawia się on nieznanego – boi się, że na końcu drogi spotka go coś, czego nie będzie mógł zrozumieć, czemu nie będzie mógł sprostać. Nieumiejętność dokanania wyboru zablokuje jego rozwój.
Bezruch oznacza śmierć, postęp – życie.
Jeżeli jednak zdecyduje się na jedną z dróg, my – jego anioł stróż – będziemy mogli mu podpowiadać, aby ułatwić mu drogę. Nie może on dokonać złego wyboru, ponieważ żadna z dróg nie jest nieodpowiednia, gorsza lub trudniejsza. Podobnie jest z naszą codziennością…”.

„W prostej zasadzie : pomóż sobie a i Bóg ci pomoże. Odnajdziecie zachętę do zrobienia pierwszego kroku. Działaj a wtedy my i twoi Opiekunowie zawsze będziemy ci służyć pomocą, prowadzić cię w możliwie najlepszy sposób poprzez twoją intuicje, uczucia i sny, dawać ci znaki przez to, co zwiesz synchronizacją”

A może warto tak jak pisze A Lassen?

„Żyję tu i teraz – żyję dziś! Moje życie kształtuje się poprzez każdą pozytywną myśl i czyn. Sam kształtuję swe życie według własnych planów. Odniesiony sukces sprawia mi ogromną radość. Każdy sukces osiągnałem dzięki swej wytrwałości, pozytywnemu myśleniu, kreatywności działania i umiejętności podejmowania decyzji. ….Ponoszę pełną odpowiedzialność za wszystko, co dzieje się w moim cudownym życiu – za każdą myśl, każde moje słowo i czyn…..Jestem otwarty na kontakty z ludźmi, niezależnie od zajmowanego przez nich stanowiska czy pozycji społecznej. Wiem, że wszystko co dzieje się w moim życiu zależy wyłącznie ode mnie. Patrzę w przyszłość i wiem, że chcę od życia tego co najlepsze. Często się uśmiecham i zarażam swym uśmiechem innych, ponieważ wiem, że każdy emitowany przeze mnie sygnał powróci do mnie. Moje życie rozwita”

I na koniec (jakiejś części tylko :-)) jeszcze pragnę upchnąć kilka słów, które ważne są dla mnie…, hmmmm…może warto na nie popatrzeć i zastanowić się „jak to działa”…?

„Im usilniej przed czymś uciekacie tym mocniej przyciąga was to do siebie – im bardziej czegoś pragniecie, tym intensywniej oddala się od was obiekt pożądania.
Pomocny okazać się może następujący przykład:
Żyjemy w związku partnerskim. Im częściej pytamy naszego partnera dokąd idzie, o której godzinie wróci do domu, z kim się spotyka itd., tym bardziej zacznie się on od nas oddalać. Dlaczego? Ponieważ ograniczamy jego swobodę. To klasyczny przykład zazdrości – im mocniej odczuwamy zazdrość i ograniczamy przestrzeń życiową naszego partnera, tym bardziej zachęcamy go dawania nam rzeczywistego powodu do zazdrości i poszukiwania większej swobody działania, ponieważ nasze zachowanie wyraźnie go ogranicza. Im więcej swobody pozostawimy partnerowi, tym mocniej czuje się on z nami związany, tym bardziej odczuwa wolność, którą tak ceni.”

Nie chcemy być „dobrymi obywatelami”, „porządnymi członkami społeczeństwa”, niezbędnym trybikiem w maszynie roboczej” a już na pewno nie „owieczkami w stadzie”. Chcemy być sobą – chcemy być świadomi i odpowiedzialni za swoje czyny. Nie pragniemy ani zbawienia, ani kierującej nami niewidzialnej ręki – chcemy być świadomymi swych zdolności istotami duchowymi zamkniętymi w fizycznym ciele które samodzielnie kształtują własne życie, aby stać się przykładem dla innych. Prawdziwa wiedza tkwi wewnątrz nas. Bóg przemawia przez nasze serca, o czym wszystkie znane nam religie świata zdały się zapomnieć – zapomniały o tradycji i zasadach miłości, które każdego dnia przekazywane są przez nasze dzieci.

Nic tu już dodać…:-)
Niech stanie się Miłość :-)
Rafael De Maya

czwartek, 7 stycznia 2010

A-Omega

„Każdy z nas nosi w sobie jednaką , przemożną świadomość tego, że JEST. Wszechmogącą siłę, właściwą Bogu, siłę, dzięki której można dokonać wszystkiego. Każdy bowiem potrafi stworzyć wszystko, czego mu potrzeba, mocą swoich myśli, czerpiąc bezpośrednio z zasobów sił kosmicznych. Warunkiem takiego wykorzystania owej wielkiej siły, by Boże dzieci nie cierpiały, jest wasza uległość wobec nakazów naszego Prastwórcy, albowiem tylko ona pozwala obrócić nieskończoną boską energię która istnieje w przestrzeni kosmicznej, na nieszkodliwe uduchowienie materii. Od niepamiętnych czasów istnieje projekt A-Omega gwoli uduchowienia kosmicznej materii przenoszony przez naszego Stwórcę ze wszechświata do wszechświata. Również my, mieszkańcy Ziemi, jesteśmy tylko cząstką tego wielkiego dzieła, a przyczyniamy się w nim, mocą naszych myśli, do powiązania energii kosmosu z materią aby stały się one zwartą jednością. Taki jest sens wszelkiej egzystencji. Projekt A-Omega stanowi życie zgodne z zasadą rezonansu a to oznacza iż człowiek musi w sobie samym rozpoznać Stwórcę, bo przecież posiada moc myśli, musi pojąć, że sam jest sprawcą wszelkich sytuacji życiowych tak jak uczy nas ludowa mądrość: co zasiejesz to zbierzesz. Pisma Templariuszy wyjaśniają, że zasada rezonansu nie jest zasadą ustaloną arbitralnie, lecz pewnym procesem fizycznym, przyczyniającym się do tego, że wszystko co pomyślimy, zostaje przez nas samych urzeczywistnione, a więc zmaterializowane. Owo wszystko obejmuje każdą bez wyjątku sytuację życiową: chorobę, wypadek, wielki sukces, dziwnych ludzi w kręgu naszych znajomych i tak dalej. Celem jest więc pełne podporządkowanie sobie mocy myśli aby wykorzystać ją tylko na sposób służący kreacji – mowa tu o Miłości, która nie ocenia i nie osądza….
Z chaosu (grec. – nieład wynikły z braku duchowości) musi każdy z nas wydobywać się samotnie. Sami wytworzyliśmy chaos i okoliczności naszego życia i tylko my możemy przywrócić ład poprzez poznanie siebie i triumf nad sobą, a także poprzez działanie….Gdybyśmy po prostu potrafili pogodzić się z tym, co nas obecnie spotyka, niczego nie oceniając i powstrzymując się od osądzania, gdybyśmy umieli na to przystać, wówczas nasze życie przemieniło by się stopniowo w Raj. Zabrzmi to pewnie jak wyświechtany frazes, ale z pism pochodzących z Atlantydy dowiadujemy się że receptą na życie doskonałe jest życie TU I TERAZ. Nie należy wracać myślami do przeszłości ani też za bardzo wybiegać w przyszłość, lecz zaczynać od tego co się ma w danej chwili przed sobą: od problemów zawodowych, nowego związku z mężczyzną czy kobietą, kłopotów, jakie mają nasze dzieci oraz pokonywania własnych lęków – IM ZWŁASZCZA TRZEBA STAWIĆ CZOŁO. Taki jest właśnie początek życia i początek zmian.”

Jan Van Helsing – Ręce precz od tej książki.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Magiczne Miejsca cz. II

Już od kilku dni stoję przed twoim domem…
Odczuwam to wszystko, co jest tu dookoła i śpiewam serenadę w rytmie twoich najcudowniejszych uśmiechów.
Czekam na zaproszenie, które przyniesie do mnie właściciel twoich wspomnień…
Pozwól mu proszę, niech zostawi cię przez chwilę samą i w końcu przyjdzie tu po mnie…


Zamek, na wzgórzu zamajaczył delikatnie swoimi ostrymi ścianami. Zapadał zmrok. Ciemność zaczynała powoli obejmować wszystko…a cała „ostrość” świata stawała się lekko rozmyta dla fizycznego widzenia obrazów. To był właśnie ten moment, kiedy na pograniczu jawy i snu powoli pojawiała się Magia…


Zagonieni ludzie w pośpiechu przechodzili tuż obok. Ich nieobecne twarze ukryte pod szarością codzienności, a ich oczy błądzące, poszukiwały drogowskazów by odnaleźć drogę do domu.


Gdy magiczny księżyc pojawił się na niebie,
Nie musiałem szukać drogi by odnaleźć ciebie…

Aromatyczne kolory innej rzeczywistości bez trudu przebiły się przez mgiełkę iluzji. Spotkanie, Poznanie, Światło, Połączenie, Jedność…choćby i tylko na chwilę…marzenia stały się aż tak rzeczywiste, prawdziwe, namacalne…hmmmm… no chciałbym powiedzieć - normalnie…
...chciałbym…

Ośnieżone szczyty gór i piękno dookoła…
Ciepło twojego domu i nic poza tym nie jest ważne…
Gdy już niczego nie oczekuję i niczego nie pragnę…
Jestem gotów, aby zabrać cię w krainę bezwarunkowej wolności…

Uśmiechnij się do mnie…
Chcę w twoich oczach zobaczyć piękno twojego serca…

niedziela, 3 stycznia 2010

Magiczne Miejsca cz. I

Patrząc z góry widac więcej...Klasztor - jak zamek...duży i pięknie położony. Energie. Czyste dźwięki ludzkich myśli i powolne opadanie aromatycznych gestów.



Szli powoli pod górę. Serca biły nieco szybciej a przytulone ciała trzymały się w uściskach samych przyjemności. Ukradkiem spoglądali na nich ludzie zza zamknietych zbyt mocno swoich pewnie cudownych Świadomości. Umysły nie rozumiały ale podświadomość wysyłała sygnał...że ot, pojawiło się coś "innego". Podświadomość widziała Anioły, które latając dookoła uśmiechały się do wszystich z powodu poczucia dobrze wykonanej swojej pracy...


Minęło kilka minut.


Ptaki zasiadły na gałęziach drzew, wiatr ucichł a....msza się nagle skończyła... Tłum wiernych wylewał się powoli z kościoła i nieliczni mieli szanse to zobaczyć. Dlaczego nieliczni? Ano dlatego, że aby zobaczyć trzeba było podnieść do góry swoją głowę...i to podnieść wysoko. Czasem zbyt wysoko aby mozna było zrozumieć...czasem zbyt wysoko aby można było poczuć...


Stali przytuleni. On był z tyłu. Obejmował ją swoimi ciepłymi rękami a ona patrząc w dół szukała swoich zagubionych myśli. Nie mogła ich odnaleźć bo wibracje jego Duszy blokowały jej wszystkie obawy. Była szczęśliwa. Szczęśliwa ponieważ zniknęła cała przeszłość a tzw proza życia ustąpiła miejsca jednemu, głębokiemu oddechowi niosącemu niepowtarzalny aromat teraźniejszości...


- chodź - powiedziała w końcu - pomodlę się trochę w kościele. Niech zawiruje trochę ten Świat w którym można jeszcze żyć zdecydowanie inaczej...


Bajka myślisz? Prawie że tak. Bajka zazwyczaj ma dobre zakończenie, sens jednak jest w tym aby ta bajka po prostu nigdy się nie skończyła. Po co słuchać zakończenia. Już samo to słowo niesie ze sobą niepotrzebny smutek "pozostawiania"...