Ile jest w słowach spokoju,
szalejącego ciszą w nadmiarze
Ile jest w słowach wrogości,
wchodzących na ludzkie twarze
Czy mowa dlatego powstała
By piekielnym ogniem nas zabijała?
Będąc przy tobie słów mi nie trzeba,
Nie muszę wznosić głowy do nieba,
Chcę byśmy ze sobą tak naturalni,
Byli dla „wszystkich” niezauważalni….
Chodzą i patrzą, węszą, szukają…
W ciemnych kapturach skrywając złośliwość
Żywiąc się smutkiem w tym ich żarliwość…
Sam nie wiem jak się nazywają….
Chcę byśmy ze sobą tak naturalni,
Byli dla „wszystkich” niezauważalni…
środa, 23 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz