poniedziałek, 15 lutego 2010

Powołanie...

„Powołaniem może być wyzwanie, abyśmy coś zrobili (stali się swoimi własnymi szefami, wrócili do szkoły, zerwali lub nawiązali znajomość, przeprowadzili się na wieś, zmienili zawód, mieli dziecko) lub kimś się stali (kimś bardziej twórczym, mniej osądzającym, bardziej życzliwym, mniej strachliwym). Powołanie może nas kierować ku czemuś lub od czegoś odwodzić; może skłaniać nas, byśmy coś zmienili, czemuś się poświęcili albo z czegoś się wycofali i podeszli do tego w całkiem nowy sposób; może wzywać abyśmy ośmielili się zrobić coś, o czym marzymy od tak dawna, jak sięgamy pamięcią……

Niestety często tłumimy odczuwane przez siebie tęsknoty, zamiast skonfrontować się z nimi i podjąć działanie aby je spełnić. Może nie całkiem zapominamy o swoim powołaniu, ale boimy się, że podążanie za nim będzie od nas czegoś wymagać. Antycypacja szaleństw związanych z ewentualną zmianą blokuje nas przed uświadomieniem sobie faktu, że tak naprawdę wiemy, i zawsze wiedzieliśmy, co jest naszym powołaniem.”

Gregg Levoy


"Kompromis..." - Fajne słowo, ciekawe, że zrozumiałem jakis czas temu jego sens nieco inaczej...:-)

Nie można żyć przez dłuższy czas, miotając się pomiędzy dwoma biegunami, z których jeden to bycie wiernym samemu sobie, a drugi to potrzeba przypodobania się innym. W pewnym momencie zrozumiesz, że krzywdzisz siebie, będąc kimś, kim według ciebie być powinieneś, aby zasłużyć na cudzą aprobatę. Ujmując to w języku Kontraktu, gdy idziesz na kompromis, byle tylko zyskać aprobatę innych, dajesz świetny przykład, jak pozbyć się swojej Duszy. Potem oddajesz siebie kawałek po kawałku, aż nie zostanie ci ani odrobina.

Caroline Myss

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz