Patrząc z góry widac więcej...Klasztor - jak zamek...duży i pięknie położony. Energie. Czyste dźwięki ludzkich myśli i powolne opadanie aromatycznych gestów.
Szli powoli pod górę. Serca biły nieco szybciej a przytulone ciała trzymały się w uściskach samych przyjemności. Ukradkiem spoglądali na nich ludzie zza zamknietych zbyt mocno swoich pewnie cudownych Świadomości. Umysły nie rozumiały ale podświadomość wysyłała sygnał...że ot, pojawiło się coś "innego". Podświadomość widziała Anioły, które latając dookoła uśmiechały się do wszystich z powodu poczucia dobrze wykonanej swojej pracy...
Minęło kilka minut.
Ptaki zasiadły na gałęziach drzew, wiatr ucichł a....msza się nagle skończyła... Tłum wiernych wylewał się powoli z kościoła i nieliczni mieli szanse to zobaczyć. Dlaczego nieliczni? Ano dlatego, że aby zobaczyć trzeba było podnieść do góry swoją głowę...i to podnieść wysoko. Czasem zbyt wysoko aby mozna było zrozumieć...czasem zbyt wysoko aby można było poczuć...
Stali przytuleni. On był z tyłu. Obejmował ją swoimi ciepłymi rękami a ona patrząc w dół szukała swoich zagubionych myśli. Nie mogła ich odnaleźć bo wibracje jego Duszy blokowały jej wszystkie obawy. Była szczęśliwa. Szczęśliwa ponieważ zniknęła cała przeszłość a tzw proza życia ustąpiła miejsca jednemu, głębokiemu oddechowi niosącemu niepowtarzalny aromat teraźniejszości...
- chodź - powiedziała w końcu - pomodlę się trochę w kościele. Niech zawiruje trochę ten Świat w którym można jeszcze żyć zdecydowanie inaczej...
Bajka myślisz? Prawie że tak. Bajka zazwyczaj ma dobre zakończenie, sens jednak jest w tym aby ta bajka po prostu nigdy się nie skończyła. Po co słuchać zakończenia. Już samo to słowo niesie ze sobą niepotrzebny smutek "pozostawiania"...
niedziela, 3 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz