piątek, 18 grudnia 2009

Dawno się zaczęło…

Przyznam, że najtrudniej jest zacząć. Bo to co teraz myślę, czuję, widzę i „rozumię” to jest jednak jakaś wypadkowa tego co było…
A co było najważniejsze?
W sumie i to ZDECYDOWANIE największą rolę odegrali „Pomocnicy”, „Przewodnicy” czy jak chcecie Ich nazwać…a może to po prostu ja z „kiedyś”…, kto to wie…? Faktem jest, że KAŻDY jest inny, KAŻDY jest specyficzny, KAŻDY może…WSZYSCY posiadają potencjał ale tylko niektórzy idą drogą Intuicji i w zgodzie z pragnieniami swojej Duszy… :-) Taaak… NIE WSZYSTKIM SIĘ CHCE… ale i uwarunkowania są duuuuże, bardzo duże i ciężko czasem tak po prostu „wyjść poza” bo jest to związane z krytyką społeczną, rodzinną itd. itp.
Pytanie jednak jest jedno: CZY WARTO?
Ja uważam, że TAK! Warto! Choć Ci wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że decydując się „być sobą” przyszło mi zrezygnować z kilku bardziej lub mniej ciekawych rzeczy w życiu…:-)…a może po prostu pozamieniać „stare” na „nowe”? To chyba lepsze określenie choć nie zmienia faktu że strach przed tym może się pojawić i skutecznie paraliżować tzw chęci…

To tytułem, wstępu.
Pragnę dodać tylko jeszcze jedno…to mianowicie że wielką rolę odegrał u mnie sport i sądzę, że rozwój duchowy idzie w parze z rozwojem fizycznym…to było u mnie bardzo ze sobą związane. Intensywny wysiłek pozwala na całkowite „oczyszczenie” mózgu ze wszystkiego. To takie „wyzerowanie” się i otwarcie na „nowe”. Oto co pisze mój Mistrz o moim sporcie:

"Harmonia jest podstawą karate.Miłość do rodziców, szacunek do nauczycieli,zaufanie w stosunku do przyjaciół oraz skromność wydają się być korzeniami Budo-Karate Kyokushin.Myślę że jest ono bardzo potrzebne współczesnemu światu. Kyokushin oznacza poszukiwanie najwyższej prawdy w aspekcie fizycznym,psychicznym oraz duchowym."
Sosai Masutatsu Oyama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz